bedava bahis 50 tl deneme bonusu veren siteler cevrimsiz hosgeldin deneme bonus veren siteler


7. 1651 Bitwa pod Beresteczkiem

 

7.

BITWA POD BERESTECZKIEM

28–30 CZERWCA 1651 ROKU

(PLANSZA 7.)

 

„Przyszło zatym do walnej potrzeby, najprzód z ordami, a potym z Kozaki, bo chan wprzód się swoim kazał potkać i sromotnie przegrał, uciekając aż w Krymie bachmaty rozsiodłał. Kozacy też mnóstwo trupa w polu zostawiwszy, pierzchnęli z taboru swojego. Król J[ego] M[ość] pańskiej nad niemi klemencyi [łaskawości] zażył, [...] tak sławną i wiekom przeszłym niesłychaną otrzymawszy wiktoryją przez łaskę Bożą i przyczynę Panny Przenajświętszej, której obraz cudowny miał przy sobie z Chełma wzięty, [...] z monastyru ojców bazylianów unitów”.

Pamiętniki Filipa, Michała i Teodora Obuchowiczów (1630–1707), Warszawa 2003, s. 240–241.

WALCZĄCE STRONY

Wojska Rzeczypospolitej Obojga Narodów i wojska kozackie, chanat krymski

WODZOWIE

Jan II Kazimierz Waza (22 marca 1609 – 16 grudnia 1672) – król Polski. Był najstarszym żyjącym synem króla Zygmunta III i jego drugiej żony Konstancji Habsburżanki, młodszym przyrodnim bratem króla Władysława IV. Nad edukacją królewicza czuwali jezuici, co miało duży wpływ na poglądy przyszłego władcy i podejmowane przez niego decyzje.

Już w młodości wziął udział w wojnach polsko-szwedzkich (między innymi w wyprawie do Prus w 1629 roku). Jednocześnie za namową matki szykował się do objęcia władzy po ojcu, jednak po śmierci Zygmunta III w 1632 roku i w obliczu nowej wojny z Rosją (tzw. wojny smoleńskiej) wsparł brata podczas elekcji.

W 1635 roku królewicz znalazł się na dworze Habsburskim i wziął udział w wojnie trzydziestoletniej, otrzymując dowództwo regimentu austriackich kirasjerów i polskich ochotników. Walcząc w Alzacji, nie miał jednak szans na zdobycie dużego doświadczenia wojskowego, bowiem jeszcze w tym samym roku przyjął oferowany mu tytuł wicekróla Portugalii i wyruszył w podróż na Półwysep Iberyjski. Podczas przejazdu przez Francję został aresztowany na rozkaz kardynała Richelieu, który widział w młodym Wazie niebezpiecznego dla Francji zwolennika Habsburgów i ich szpiega. We francuskim więzieniu Jan Kazimierz spędził dwa lata (1638–1640). Dzięki interwencji Władysława IV został zwolniony. Nie wrócił jednak do kraju (wbrew zaleceniu brata), ale udał się do Włoch, gdzie wstąpił do zakonu jezuitów. Spędził tam dwa lata i chociaż nie otrzymał święceń kapłańskich, w 1646 roku papież Innocenty X nadał mu godność kardynalską.

Kariera Jana Kazimierza jako księcia Kościoła trwała jednak krótko – w 1647 roku królewicz został tytularnym spadkobiercą tronu szwedzkiego i prawdopodobnym następcą Władysława IV na tronie polskim. Złożył więc godność kardynalską i wrócił do Rzeczypospolitej, gdzie w 1648 roku został obrany królem. Początek jego rządów zbiegł się z klęskami wojsk polskich w walkach z powstańcami kozackimi Bohdana Chmielnickiego. W 1649 roku król wyruszył na odsiecz oblężonym w Zbarażu siłom polskim, ale prowadzone przez niego oddziały zostały otoczone przez Kozaków pod Zborowem. Polaków od klęski uratowała postawa chana tatarskiego, który dał się przekupić i wycofał się z walki. W efekcie Polacy i Kozacy zawarli umowę, na mocy której zwiększono rejestr kozacki, a województwa kijowskie, bracławskie i czernihowskie oddano całkowicie pod kontrolę wojska zaporoskiego. Kompromis ten nie zadowolił żadnej ze stron i wkrótce wojna polsko-kozacka wybuchła na nowo.

Bohdan Zenobi Chmielnicki (27 grudnia 1595 – 6 sierpnia 1657) – hetman kozacki, przywódca powstania kozackiego 1648–1654. Urodził się prawdopodobnie w Czehryniu na Ukrainie, gdzie jego ojciec pełnił urząd podstarościego, co mogłoby sugerować szlacheckie pochodzenie Chmielnickiego. Mimo wyznania prawosławnego uczył się w kolegium jezuickim we Lwowie, gdzie prawdopodobnie nauczył się dobrze języka polskiego. W 1620 roku wraz z ojcem wziął udział w wyprawie cecorskiej, co dla obu Chmielnickich skończyło się tragicznie – ojciec zginął, a syn trafił na dwa lata do tureckiej niewoli. Po uwolnieniu młody Chmielnicki związał się z kozakami rejestrowymi, szybko awansując do grona starszyzny kozackiej i obejmując urząd pisarza wojsk zaporoskich oraz godność setnika czehryńskiego. O jego pozycji może świadczyć fakt, że w 1638 roku był posłem Kozaków do króla Władysława IV, a w późniejszych latach uczestniczył w poufnych naradach z królem na temat wojny polsko-tureckiej. Załamanie się planów królewskich i prywatne konflikty w Czehrynie sprawiły, że Chmielnicki zbiegł na Sicz, gdzie stanął na czele kolejnego powstania przeciw Rzeczypospolitej i ogłosił się hetmanem zaporoskim. Udało mu się pozyskać pomoc tatarską, co doprowadziło powstańców do zwycięstw nad wojskami polskimi pod Żółtymi Wodami, Korsuniem i Piławcami. Upokorzona Rzeczpospolita musiała zatwierdzić tytuł hetmański Chmielnickiego, a w 1649 roku na mocy ugody zborowskiej oddać mu we władanie trzy województwa. Wkrótce Chmielnicki, między innymi pod wpływem duchowieństwa prawosławnego w Kijowie, zdecydował się ponownie rozpocząć wojnę, której celem miało być tym razem uzyskanie pełnej niezależności Ukrainy.

Islam III Girej (1604 – 10 lipca 1654) – syn chana Selameta I Gireja, chan krymski od 1644 roku. W swojej polityce kierował się chęcią utrzymania równowagi pomiędzy chanatem a jego sąsiadami – rosnącą w siłę Moskwą i Rzecząpospolitą. Z tego powodu, powiadomiony wcześniej o groźbie wojny z Polską, w 1648 roku wsparł powstanie Chmielnickiego na Ukrainie, mimo że dotychczas Kozacy i Tatarzy uchodzili za śmiertelnych wrogów. W 1649 roku walczył pod Zbarażem i Zborowem, gdzie, z kolei, realizując swoją politykę równowagi, przyczynił się do zawarcia ugody polsko-kozackiej. W 1651 roku dowodził siłami tatarskimi pod Beresteczkiem. W 1654 roku, w obliczu podporządkowania się Kozaczyzny Moskwie (ugoda w Perejasławiu), zmienił sojusze i zawarł przymierze z Polską. Zmarł w Bachczysaraju, prawdopodobnie otruty.

MIEJSCE BITWY

Beresteczko leży nad zakolem Styru, po lewej stronie rzeki, w miejscu, gdzie w XVII wieku zbiegały się drogi z Sokala, Brodów, Dubna, Krzemieńca i Wiśniowca. Pole, na którym rozegrała się bitwa, rozciągało się po drugiej stronie rzeki i było ograniczone z jednej strony przez bagnistą rzeczkę Płaszówkę (Plaszewkę), z drugiej – przez gęste w tym czasie lasy. Jak zanotował jeden z polskich uczestników bitwy, pomiędzy rzeczką a lasem rozciągało się „Pole [...] barzo szerokie, i w długość nieprzejrzane, prawie do polnej bitwy wojskom tak wielkim i gromadnym sposobne, lubo nieco pagórków, miernych jednak, środkiem zawadzało”.

Wojska polskie zajęły pozycje na wschodnim (prawym) brzegu Styru, łącząc się z Beresteczkiem trzema mostami pontonowymi. Polacy znakomicie wykorzystali warunki terenowe – z lewej strony ich pozycje ochraniała rzeczka, z prawej puszcza, którą jednak w kilku miejscach przerąbano, aby „nieprzyjacielowi na zasadzki nie służyła”. W razie niepowodzenia odwrót do Beresteczka miał odbyć się po trzech mostach pontonowych przerzuconych przez Styr.

Armia kozacko-tatarska, która jako druga nadciągnęła na pole bitwy, musiała zająć pozycje zdecydowanie mniej korzystne, w miejscu, gdzie pole się zwęża, a tereny są bardziej podmokłe.

BITWA

Przygotowując się do kampanii 1651 roku, Jan Kazimierz wykorzystał doświadczenia z kampanii poprzedniej, zakończonej bitwą zborowską. Główną siłą Polaków miało być 35 tysięcy regularnego wojska, w tym liczniejsze niż zwykle regimenty cudzoziemskiego autoramentu (piechoty niemieckiej, dragonów, rajtarów i arkebuzerów). O znaczeniu tego typu żołnierza dla wyprawy może świadczyć fakt, że większość z nich oddano pod bezpośrednie dowodzenie Jana Kazimierza. Zadbano również o liczną artylerię, gromadząc w sumie aż 95 dział. Dodatkowym wsparciem miało być pospolite ruszenie (prawie 30 tysięcy ludzi, aczkolwiek mało zdyscyplinowanych, skłonnych do „politykowania” i łatwo ulegających panice), bitne i dobrze wyszkolone prywatne wojska magnatów, którzy stawili się na królewskie wezwanie, oraz posiłki elektora brandenburskiego.

Warto tutaj zaznaczyć, że część magnatów i dygnitarzy weszła w skład grona najbliższych doradców króla, co pozwoliło na powstanie swoistego rodzaju sztabu w wojsku koronnym. W gronie tym znaleźli się między innymi hetmani koronni Mikołaj Potocki i Marcin Kalinowski, postrach Kozaków książę Jeremi (Jarema) Wiśniowiecki, Stefan Czarniecki, Marek Sobieski, książę Bogusław Radziwiłł i Stanisław Lanckoroński.

Ogółem siły polskie liczyły prawie 100 tysięcy ludzi, w tym prawie 20 tysięcy regularnej jazdy (głównie jazdy pancernej) oraz blisko 14 tysięcy piechoty (w tym aż około 9 tysięcy niemieckiej). Armię polską obciążał jednak olbrzymi tabor, liczący kilkadziesiąt tysięcy wozów, co znacznie spowalniało tempo marszu. Dość powiedzieć, że z tej przyczyny drogę spod Sokala, gdzie skoncentrowały się siły polskie, do Beresteczka, które było celem wyprawy, przebyto aż w pięć dni, choć oba miasteczka dzieli odległość zaledwie 80 kilometrów.

Wojska zaporoskie były równie potężne jak siły polskie. Ich trzon stanowiło około 40 tysięcy bitnych i dobrze wyszkolonych, ale przeważnie spieszonych, Kozaków zaporoskich. Mieli oni do dyspozycji ponad 100 dział różnego wagomiaru i kilkadziesiąt tysięcy wozów taborowych, z których w razie potrzeby można było utworzyć tabor obronny. W tego typu walce piechota zaporoska nie miała sobie równych. Zaporożcami dowodzili doświadczeni i sprawdzeni w wielu walkach pułkownicy: Bohun, Wyhowski, Dziedziała, Nosacz, Pietraszenko i inni.

Chmielnicki miał także pod swoją komendą kilkadziesiąt tysięcy chłopów (czerni) – słabo uzbrojonych, niezdyscyplinowanych i mało przydatnych w boju, ale mogących swą liczbą zaważyć na wyniku starcia. Historycy szacują, że takich żołnierzy było w obozie hetmana zaporoskiego nawet do 60 tysięcy.

Niezwykle ważnym sojusznikiem Kozaków byli Tatarzy, którzy przybyli pod Beresteczko na czele z chanem Islamem Girejem i jego braćmi i najważniejszymi murzami (Subazim, Sefer-Kazi agą, Tuhaj-bejem), w sile prawie 30 tysięcy konnych wojowników. Większość z nich była stosunkowo słabo uzbrojona, ale ich atutem była szybkość, mobilność i znakomite umiejętności w posługiwaniu się łukiem. Aby w najbardziej efektywny sposób móc wykorzystać swoje atuty, potrzebowali jednak wielkich przestrzeni, zdecydowanie bardziej rozległych niż te, które były na polu pod Beresteczkiem.

Siły polskie dotarły nad Styr pod Beresteczkiem 19 czerwca. Kilka kolejnych dni zajęło wybudowanie warownego obozu na prawym brzegu. Polacy wysyłali też liczne podjazdy, aby dowiedzieć się o sile i kierunkach działania nieprzyjaciela. Jeden z nich, dowodzony przez Stefana Czarnieckiego, przyprowadził do obozu kilkanaście tysięcy sztuk bydła, co znacząco poprawiło nastroje w wojsku, zwłaszcza wśród pospolitego ruszenia, zawsze skłonnego do okazywania niezadowolenia w razie pojawienia się niewygód czy nadmiernych obciążeń.

Wieczorem 27 czerwca z obozu polskiego dostrzeżono pierwsze łuny pożarów od wschodu. Był to widoczny znak, że nadciąga armia kozacko-tatarska. W tej sytuacji ogłoszono larum i wojsko spędziło noc na przygotowaniach do nadciągającej bitwy.

O świcie 28 czerwca w polskim obozie odprawiono Mszę Świętą, po czym wojsko zaczęło opuszczać obóz. W centrum stanęły formacje podporządkowane królowi. Król, mimo niezadowolenia hetmanów, rozlokował swoje oddziały w tzw. niderlandzkim szyku bojowym, którego twórcą był książę Maurycy Orański. Szyk ten był stosowany powszechnie w Europie Zachodniej na przełomie XVI i XVII wieku, a polegał na ustawieniu wojsk w szachownicę, przy czym Jan Kazimierz zalecił, aby piechota (regimenty niemieckie i dragoni) zajęła pozycje naprzemiennie z jazdą (rajtarzy, arkebuzerzy). Na czoło wysunięto kilka dział, które miały osłaniać polskie centrum, a w tyle ustawiono jazdę pospolitego ruszenia. Jazda narodowego autoramentu, czyli pancerni, husaria, Tatarzy w polskiej służbie i lekkie chorągwie, stanęła na skrzydłach. Prawe oddano pod komendę hetmana wielkiego Mikołaja Potockiego, lewe – hetmana polnego Marcina Kalinowskiego, którego wspierać miał Jeremi Wiśniowiecki (Kalinowski miał wielką wadę wzroku i nie widział dobrze pola bitwy, ale że urząd hetmański był dożywotni, nie można było pozbawić go dowodzenia).

Jako pierwsi na polu bitwy pojawili się Tatarzy, którzy starali się sprowokować polskie oddziały do walki. Król początkowo zabronił wdawać się w utarczki, ale po południu zgodził się, aby polscy harcownicy spróbowali swych sił. Z czasem walki pojedynczych żołnierzy przekształciły się w większe starcia, w których polskie chorągwie zazwyczaj górowały nad tatarskimi czambułami. W pewnym momencie upojeni powodzeniem Polacy zbyt oddalili się od własnych szeregów i wyszli poza zasięg osłaniającej ich artylerii, co natychmiast ściągnęło na nich uderzenie większych sił Islama Gireja. Sytuację uratowała szarża kilkuset jeźdźców prowadzonych przez Jeremiego Wiśniowieckiego. Ostatecznie dzień zakończył się zwycięstwem Polaków. Tatarzy stracili około 100 zabitych, straty polskie nie są znane, co nie znaczy, że ich nie było. Zapewne nie zginął nikt z towarzyszy, a strat pocztowych po prostu nie odnotowano.

Pierwszy dzień walk był niemiłym zaskoczeniem dla Islama Gireja, którego Chmielnicki zapewnił, że w polskim obozie panuje zniechęcenie, a liczne dezercje osłabiają każdego dnia siły królewskie. Hetman kozacki zdołał jednak uspokoić chana i przekonał go, aby nazajutrz wojska tatarskie i jazda kozacka ponowiły próbę wywabienia w pole sił polskich. Miało to umożliwić pozostałym Kozakom wybudowanie warownego taboru i zaatakowanie pod jego osłoną obozu polskiego.

Według Chmielnickiego połączenie siły ognia ukrytej w taborze piechoty zaporoskiej, wspartej na skrzydłach lekką jazdą tatarską, miało zagwarantować powodzenie w bitwie.

29 czerwca obie strony stanęły więc ponownie do walki. Po stronie polskiej, po wysłuchaniu uroczystego nabożeństwa, do walki wyszła tylko jazda narodowego autoramentu, prowadzona przez obu hetmanów (wraz z Wiśniowieckim u boku Kalinowskiego) oraz wojewodę bracławskiego Stanisława Lanckorońskiego. Do pierwszych starć doszło około godziny ósmej. Pierwsze godziny upłynęły na walce harcowników, z tym że tym razem górą byli Tatarzy, którzy umożliwili w ten sposób przeprawę przez Płaszówkę (Plaszewkę) siłom kozackim i dali czas na ustawienie ich do bitwy. Do bardziej znaczących starć doszło po południu, gdy Tatarzy większymi siłami uderzyli na polskie pozycje, dochodząc nawet do linii polskich okopów. Sytuację uratowała potężna nawała ogniowa ukrytej w szańcach artylerii i piechoty koronnej. Tatarzy wycofali się z wielkimi stratami, co wykorzystała jazda polska, podejmując szarżę na osłabionych ordyńców. Część polskich chorągwi (między innymi husarska Stefana Czarnieckiego), podobnie jak dzień wcześniej, zbytnio oddaliła się od własnego obozu i została otoczona przez jazdę tatarsko-kozacką. Wywiązała się gwałtowna bitwa, podczas której Polacy ponieśli znaczne straty. Sytuację uratowała kolejna szarża jazdy polskiej, którą poprowadził osobiście książę Jeremi Wiśniowiecki. Przechyliła ona szalę zwycięstwa na polską stronę, ale okupiono je tym razem stratą blisko 350 ludzi. Straty tatarskie były jednak zdecydowanie większe (poległ między innymi Tuhaj-bej, jeden z najbardziej zaufanych współpracowników Islama Gireja). Sukcesem sił kozacko-tatarskich było jednak zakończenie budowy taboru i osiągnięcie pełnej gotowości do generalnego starcia w dniu następnym.

W nocy z 29 na 30 czerwca w polskim obozie całą noc trwały przygotowania do bitwy. Jan Kazimierz, wyciągając wnioski z drugiego dnia walk, zdecydował o powrocie do taktyki z dnia pierwszego, czyli o usytuowaniu wojsk w szyku holenderskim i frontalnym ataku na siły nieprzyjaciela. Centrum wojsk miało być dowodzone osobiście przez króla (przy wsparciu Bogusława Radziwiłła), prawe oddano Stanisławowi Lanckorońskiemu, lewe Marcinowi Kalinowskiemu, a faktycznie księciu Jeremiemu. Szyk polski miał rozciągać się od rzeki na lewym skrzydle po las na prawym i wynosił ponad 4 kilometry. W obozie miała pozostać część artylerii i czeladź. Aby zmylić przeciwnika, husaria pozostawiła w obozie swoje kopie, które powbijano w ziemię, aby sprawiały z oddali wrażenie wojska ustawionego do bitwy.

Poranek 30 czerwca był mglisty, co pozwoliło siłom polskim spokojnie zająć wyznaczone pozycje. Pogoda poprawiła się dopiero około godziny dziesiątej. Mgła podniosła się i oczom polskich chorągwi ukazały się szyki przeciwnika. Naprzeciwko wojsk Wiśniowieckiego oraz części sił królewskich stał potężny tabor kozacki złożony z 11 rzędów wozów i ukrytą za nimi piechotą zaporoską. Osłaniała go jazda kozacka. Centrum i lewe skrzydło zajęli Tatarzy dowodzeni przez braci chana – Amurata, Kryma Gireja i Nurredina. Sam Islam Girej stanął bliżej lasu na wzgórzu, skąd mógł obserwować pole bitwy.

Jako pierwsi do walki ruszyli Tatarzy, którzy, podobnie jak w poprzednich dniach, chcieli wywabić w pole polskich harcowników. Tym razem jednak nikt nie wyszedł im na spotkanie, bowiem Jan Kazimierz pod groźbą kary śmierci zakazał podejmowania pojedynków. Polacy otworzyli jednak ogień z broni palnej do ordyńców i przez kilka godzin obie strony poprzestały na ostrzeliwaniu się. Około piętnastej zniecierpliwiony książę Jeremi poprosił króla o zgodę na atak na kozacki tabor. Jan Kazimierz nie sprzeciwił się i także dał rozkaz siłom centrum do natarcia. W odróżnieniu od gwałtownej szarży jazdy lewego skrzydła, wojska centrum miały posuwać się powoli do przodu, oddając co jakiś czas salwę w stronę nieprzyjaciela. Taktyka ta całkowicie zaskoczyła wojska kozacko-tatarskie, które nie zetknęły się dotychczas z takimi działaniami wojsk polskich.

Atak sił księcia Jeremiego okazał się skuteczny. Polakom udało się rozbić linię taboru, ale wówczas na pomoc Kozakom przyszli Tatarzy. Do walki z nimi król skierował stojące w odwodzie siły pospolitego ruszenia oraz rajtarię Radziwiłła i elektora brandenburskiego. Zaatakowani z dwóch stron i ostrzeliwani Tatarzy poszli w rozsypkę. Widząc to, chan zdecydował się na atak na polskie centrum, co jego wojownicy przypłacili wysokimi stratami. Dowodzone przez króla formacje powoli, ale systematycznie parły naprzód, gęsto się ostrzeliwując.

Wysiłek Tatarów pozwolił jednak Kozakom uporządkować tabor. Rozpoczęli oni wszakże powoli wycofywać się z pola bitwy, oddalając się systematycznie od miejsca, gdzie stali Tatarzy. W tej sytuacji Islam Girej, wokół którego coraz częściej zaczęły padać kule armatnie, uznał bitwę za przegraną i postanowił rozpocząć odwrót. Gdy szykował się do odjazdu, dotarł do niego Chmielnicki. Apologeci hetmana zaporoskiego dowodzą, że wódz kozacki chciał zapobiec ucieczce ważnego sojusznika, ale rozsierdzony porażką i stratami Islam Girej (dowiedział się już o śmierci dwóch spośród swoich braci) nakazał chwycić Chmielnickiego na arkan i uprowadził ze sobą. Historycy nieprzychylni Chmielnickiemu twierdzą natomiast, że hetman, nie wierząc już w zwycięstwo i bojąc się gniewu swoich podkomendnych, uciekł po prostu wraz z chanem, aby ocalić życie. W ręce polskie wpadł cały obóz tatarski z wieloma kosztownościami, końmi, buńczukami i całym namiotem chana.

Na polu bitwy pozostał tabor kozacki, w którym pod nieobecność Chmielnickiego władzę przejęli pułkownicy Dziedziała i Bohun. Udało im się wycofać w bagniste zakole Płaszówki (Plaszewki), między wsiami Ostrów i Plaszewka, gdzie założyli obóz warowny. Deszcz, który wieczorem spadł na polu bitwy, uratował Kozaków przed polskim atakiem i był ostatnim akordem bitwy.

SKUTKI BITWY

Bitwa pod Beresteczkiem zakończyła się znakomitym zwycięstwem sił koronnych. Pokazała wielkie zdolności dowódcze Jana Kazimierza i znakomite walory jazdy polskiej. Zwycięstwo zostało odniesione przy stosunkowo niskich stratach, bowiem Polacy podawali, że wyniosły one jedynie około 750 zabitych.

Trzy dni walk nie zakończyły jednak kampanii. Przez kolejne dziesięć dni Polacy oblegali tabor kozacki. W tym czasie w polskim obozie wybuchła zaraza, której ofiarą padł między innymi ubóstwiany przez żołnierzy książę Jeremi. Ostatecznie dopiero 10 lipca wojska polskie uderzyły na kozackie pozycje. Zbiegło się to z wybuchem paniki w obozie kozackim, co doprowadziło do załamania się obrony i przerodzenia się bitwy w rzeź, podczas której Polacy nie oszczędzali duchownych prawosławnych, kobiet i dzieci znajdujących się między Kozakami. W efekcie wiele przekazów podaje, że całość strat kozackich w walkach pod Beresteczkiem między 28 czerwca a 10 lipca wyniosła nawet 30 tysięcy zabitych.

Zwycięstwo nie zostało jednak w pełni wykorzystane. Pospolite ruszenie nie chciało kontynuować kampanii i rozeszło się po walce do domów na żniwa. Z Kozakami zawarto w Białej Cerkwii kolejną ugodę, na mocy której zmniejszono rejestr, a terytorium przyznane wojsku zaporoskiemu ograniczono do województwa kijowskiego. Porozumienie to nie weszło jednak w życie, bowiem już w 1652 roku Kozacy rozgromili siły polskie pod Batohem, mordując wszystkich wziętych do niewoli Polaków (wydarzenie to często określa się jako sarmacki Katyń).

Jednocześnie po Beresteczku Chmielnicki, zrażony do niepewnego sojusznika tatarskiego, zdecydował się zwrócić w stronę Moskwy. W 1654 roku doprowadził do zawarcia ugody z carem Aleksym I, na mocy której Kozaczyzna uznała zwierzchność Rosji. Doprowadziło to do kolejnej wojny polsko-rosyjskiej, zakończonej oderwaniem Ukrainy od Rzeczypospolitej.

Bitwa pod Beresteczkiem miała zatem doniosłe znaczenie dla dziejów Rzeczypospolitej. Trafnie jej znaczenie ocenił historyk Stanisław Smolka, pisząc: „Ta chwila rozstrzygająca – to bitwa pod Beresteczkiem, największa w historyi naszych wojen batalia. Jedna tylko znaczeniem jej dorównywa, dwieście pięćdziesiąt jeden lat przed nią: Grunwald. Obie mają jeden wspólny rys zasadniczy, obie stoczone pod znakiem: Być albo nie być. Tam chodziło o byt narodu, który, świadomie czy pchany zbiegiem wydarzeń, rwał się do wielkich zadań, niosących przeobrażenie Wschodowi Europy, a u samego ich progu tą próbą bytu i sił opłacił ów śmiały poryw. Tu bronił się od zagłady ten sam naród, ten sam i nie ten sam, bo rozrośnięty szeroko, wchłonąwszy w siebie różnorodne pierwiastki, które weń wsiąkły w ciągu półtrzecia wieku, gdy pod Grunwaldem niegdyś, obok niego zszeregowane, obce mu były, zgoła z nim jeszcze niezespolone”.

(S. Smolka, Grunwald i Beresteczko, Kraków 1910, s. 3–4).